Bł. Maria Luiza Merkert

siostry elzbietanki baner1

Wszystko jest wolą Bożą. Jestem mocno przekona, że tak jest, chociaż miałybyśmy jeszcze więcej cierpieć. Dlatego pragniemy odważnie, radośnie i wiernie służyć Bogu.

Matka Maria Merkert to jedna z Założycielek Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety. Sława świętości towarzyszyła Jej przez całe życie, również po śmierci Służebnicy Bożej nie zanikła. Kult Jej świętości szczególnie żywy jest na terenie Śląska. Maria przyszła na świat 23 września 1817 roku w Nysie, gdzie dorastała w głęboko religijnej rodzinie mieszczańskiej. Ojciec zmarł niespełna rok po Jej urodzeniu. Maria od dzieciństwa wzrastała w klimacie wiary. Otrzymała staranne wychowanie i wykształcenie. W domu uczyła się miłości Boga i bliźniego, dostrzegania biednych i dzielenia się z potrzebującymi. W wieku 25 lat po śmierci matki wraz ze starszą siostrą Matyldą postanowiła wspierać słabych i chorych, którzy potrzebowali opieki. Dzieło zgromadziło początkowo cztery młode dziewczyny, które postanowiły oddać się Najświętszemu Sercu Jezusa. Uczyniły to 27 września 1842 roku. Były to Klara Wolf, Maria Merkert, Matylda Merkert i Franciszka Werner.

obraz2aa

Ich działalność rozwijała się mimo licznych problemów, towarzyszyły im słowa „Chcemy tylko dobrze czynić i wszystkich kochać w Bogu”. Tak jak Chrystus dostrzegały potrzeby najbiedniejszych, tych, którzy nie mieli nikogo. Mottem ich działania było przesłanie ich Boskiego Oblubieńca: „Wszystko co uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili „(Mt 25,40). Liczne próby nie złamały ich ducha. Dzieło rozwijało się pod opieką Bożej Opatrzności. Domem macierzystym Zgromadzenia został dom przy ul. Szkolnej w Nysie. Siostry cieszyły się przychylnością mieszkańców Nysy i okolic. Uznanie zyskiwała ich ciężka, ofiarna służba dla cierpiących, umiłowanie człowieka biednego.

Matka Maria została pierwszą Przełożoną Generalną w 1859 roku. Zgromadzenie za Jej czasów bardzo wzrosło. Siostry pracowały wśród chorych, udzielając im pomocy ambulatoryjnej. Opiekowały się osobami w podeszłym wieku, prowadząc domy w Nysie, Wrocławiu, Złotoryi. Udzielały pomocy cierpiącym w szpitalach prywatnych, wiejskich i miejskich w Prudniku, Jeleniej Górze. Pielęgnowały żołnierzy i jeńców wojennych w czasie wojen w latach 1864, 1866, 1870/71. Nieustanna służba dla bliźnich spowodowała, że siły Matki Marii Merkert szybko się wyczerpywały. Ciężka choroba spowodowała, że w wieku 55 lat śląska samarytanka, tak bowiem nazywali Ją mieszkańcy Nysy odeszła do domu Ojca. Było to 14 listopada 1872 roku.

Pogrzeb Matki odbył się w przeddzień uroczystości św. Elżbiety. W słowach pożegnania ksiądz Neumann powiedział: ” nie żyła daremnie! Jej miłość Boga i ludzi działa nadal i unosi się do Boga jako wzrastająca ofiara dziękczynna..” Sława Służebnicy Bożej trwała nieustannie na Dolnym Śląsku. Ludzie prosili o pamiątki po Kochanej Matce Marii, o relikwie, drobne rzeczy, których używała. Poniżej przedstawiony jest relikwiarzyk wykonany przez siostry po śmierci Matki.

obraz5aa

Proces beatyfikacyjny Służebnicy Bożej rozpoczął się w 1985 roku na szczeblu diecezjalnym. W 2000 roku wydana została Pozycja o życiu, cnotach heroicznych i sławie świętości Matki Marii Merkert, a Papież Jan Paweł II ogłosił 20 grudnia 2004 heroiczności cnót Służebnicy Bożej.

30 września 2007 roku nastąpiła uroczysta beatyfikacja Marii Luizy Merkert, w kościele św. Jakuba i św. Agnieszki w Nysie. W profilu biograficznym Czcigodnej Służebnicy Bożej Marii Luizy Merkert Ks. abp Alfons Nossol powiedział: „postać Marii Merkert, mimo upływu lat jest ciągle żywa i aktualna. Przesłanie, jakie pozostawiła, to wołanie o miłość Boga i bliźniego. Podejmowała posługę nawet w najtrudniejszych warunkach, zachęcając swoje córki duchowe, by czyniły podobnie.”

obraz6aa

Matka Maria Merkert jest wzorem dla każdej Siostry. Naśladujemy Jej duchowy zapał, radość z pełnienia woli Boga, oddanie dla każdego człowieka szczególnie tego najmniejszego. Oto Jej słowa:

„Jesteśmy bowiem przynaglane, by pokazać, że chcemy wszystkim czynić wiele dobra i wszystkich kochać w Bogu; a jeśli już nic nie możemy uczynić, chciejmy przynajmniej za nich się modlić „.